images

W 1830 roku Samuel Colt skonstruował prototyp rewolweru kapiszonowego, wyposażonego w otwarty szkielet oraz mechanizm obrotu i ryglowania bębna. Broń była ładowana rozdzielnie (spłonka była ładowana od wlotu, proch i pocisk od wylotu) po odciągnięciu lufy do przodu i zdjęciu magazynka z osi. Po wielu ulepszeniach zgłosił rewolwer jako wynalazek 18 grudnia 1835 roku uzyskał amerykański i angielski patent. Od 1836 r., po opatentowaniu w Wielkiej Brytanii i USA, broń była produkowana w założonym przez konstruktora w Paterson w stanie New Jersey Towarzystwie Akcyjnym Patent Arms Company (stąd nazwa pierwszego modelu rewolweru – Colt Paterson).

Początkowo wynalazek nie cieszył się popularnością, a amerykańskie Ministerstwo Spraw Wojskowych odrzuciło propozycję Colta dotyczącą zawarcia kontraktu na dozbrojenie armii rewolwerami nowego typu.

Mimo to konstruktor, podczas swych objazdów po Ameryce, prezentował nową broń zachwalając jej atuty. Potencjalnych nabywców odstraszała jednak jej wysoka cena – ok. 200 dolarów za sztukę. Niski popyt na rewolwery sprawił, że fabryka Colta w Paterson upadła na przełomie 1842 i 1843 r. Wynalazca nie zraził się jednak tym niepowodzeniem i pracował nad usprawnieniem mechanizmu ładowania broni, którą skonstruował. Pierwsze egzemplarze ulepszonych rewolwerów, wyposażonych w sześciokomorowe bębenki (dzięki czemu, aby załadować rewolwer nie trzeba było dokonywać jego demontażu), rząd USA nabył w 1847 r., co było m.in. efektem trwającej wówczas wojny amerykańsko-meksykańskiej. W konsekwencji Colt założył przedsiębiorstwo Colt Company, uruchamiając linię produkcyjną rewolwerów. W porównaniu z pierwszymi egzemplarzami broni z lat 30. XIX w., nowe colty, dzięki zmechanizowaniu ich produkcji, sprzedawano po cenie ośmiokrotnie niższej – po 25 dolarów.

Szybkostrzelne rewolwery Colta zrewolucjonizowały XIX-wieczny rynek broni palnej, a ich konstruktor dorobił się na nich fortuny.

Smith_Wesson_3 

W 1852r.  Horace Smith podjął pracę w firmie Allen, Brown i Luther w Worcester, specjalizującej się w produkcji broni. Tu poznał Daniela Wessona i Tylera Henry’ego. Wraz z Wessonem rozpoczął produkcję pistoletów powtarzalnych, pod nazwą Smith & Wesson, opatentowanych 14 lutego 1854 roku.

 

 

DLACZEGO REWOLWER?

 

Odpowiedzią niech będzie opis tego rodzaju broni na jednym z portali który przedstawia w sposób dosyć żartobliwy filozofię posiadania broni (rewolweru) a także swego rodzaju kult tej broni sięgający czasów Wojny Secesyjnej i trwający aż do czasów współczesnych u naszych sąsiadów zza Wielkiej Wody…

(Tekst oryginalny na: www.neuroshima.elx.pl)

 

„Jankesi. Kiedy ich widzę, krew mnie zalewa. Zero poszanowania dla tradycji, rodziny czy świętej własności prywatnej. Przeklęci liberałowie, życiowi nieudacznicy, kochasie lesb i asfaltów, którzy nigdy nie zrozumieją naszego południowego stylu życia. Już nawet w Vegas jest lepiej – jedziesz tam, i przynajmniej od razu widzisz, kto jest kurwą, kto alfonsem, a kto tylko daje na boku. Mówię ci, każdy kilometr na północ to centymetr głębiej w szambie. I nie ciesz się, że wystaje ci jeszcze głowa, bo nadejdzie taki dzień, kiedy trzeba będzie kucnąć!

Nieraz się zdarza, że kilku dobrych chłopców z Teksasu pojedzie na północ, wiesz jak to jest, sprzedać trochę żywności, kupić trochę kobiet… Nie lubię takich wypraw, nie lubię dużych miast. Wystarczy, że masz oryginalnego Stetsona i strzelbę Winchestera w dłoni, a już traktują cię jak wieśniaka. Kiedy wyciągasz Peacemakera zza paska, zabijają śmiechem. To idiotyczne, tak jakby śmiać się z naszej historii. Co oni sobie myślą? Że te ich plastikowe „cudowne dziewiątki” są lepsze? Że jak coś nie mieści nastu naboi i nie ma wymiennych magazynków, to już nie broń? Powiem ci tak, bracie, mi wystarcza jedna pestka, żeby wróg gryzł ziemię. Cholerni Yankee. Już do nich nie jeżdżę – przestawiłem kiedyś szczękę jakiemuś ważniakowi w garniturku i teraz rozlepiają moją facjatę na słupach ogłoszeniowych. I to, że tamte maminsynki nie miały wystarczająco jajek do używania bębenkowca pewnie uratowało mi życie. Wystrzelili we mnie chyba ze czterdzieści kul, z czego parę mnie drasnęło, a trzy nawet weszły głębiej. A ja, co? Zdążyłem jeszcze na odchodnym złamać nos jednemu czarnuchowi. Nie, on nie strzelał, przechodził tyko obok. Wiesz jak jest, szkoda było marnować takiej okazji…

Mówię ci. Rewolwer – to jest broń dla białego człowieka! Biały człowiek strzela rzadko a celnie, nie wywija spluwą na wszystkie strony i wie do czego służy muszka ze szczerbinką. Każdy kolorowy jak złapie pistolet, to wyciąga go przy byle okazji. A kiedy zacznie strzelać, to trzyma go jak małpa, nie celuje i kule lecą na wszystkie strony. Łatwo postrzelić postronnego, zabić komuś żonę albo, co gorsza, konia. Kiedyś mówili, że zawsze, kiedy spudłujesz, z pociskiem idzie w parze adwokat. U nas jest trochę inaczej – do każdego niecelnego strzału będzie przyczepiony wkurwiony ojciec, czterech braci, pięciu szwagrów i od groma kuzynów – cała wkurwiona familia. Dlatego właśnie u nas, na południu, nie lubimy pistoletów. Ani kolorowych.

DLACZEGO REWOLWER?

Widzisz, kupując rewolwer nabywasz pewien symbol. To z rewolwerami w rękach ujarzmialiśmy dzikie pustkowia Ameryki i broniliśmy misji w Alamo. Rewolwerami nasza armia wywalczyła sobie wolność spod jarzma Anglików i przez niedostatek rewolwerów w wojnie secesyjnej ją utraciła. Są wypalone na każdym z nas, jak piętno na zadzie konia. Bębenkowiec jest też oznaką dojrzałości – skoro potrafisz się nim posłużyć, jak na mój gust dorosły z ciebie chłopak i może pora poszukać sobie żony. A także wolności, bo tylko niewolnicy nie mogą ich nosić. I tylko oni tego nie robią. Ale wiesz, rewolwer to nie tylko symbol. To także pewna obietnica, złożona ci przez jego dawno już nieżyjących twórców. Obietnica bezawaryjnego i bezpiecznego funkcjonowania, niezależnie od okoliczności, a także zapewnienie o solidności i prostocie obsługi. Jak to ktoś ładnie powiedział – niemierzalna wartość prostoty.

KONKRETY No, bo cały czas tak ględzę i ględzę, a mało tutaj informacji. Zacznijmy od podstaw.

Wiesz czym się różni rewolwer od pistoletu? Nie, nie chodzi mi o magazynek, ani kształt, ani materiały… kiedy strzelasz z pistoletu, całą robotę odwalają za ciebie gazy prochowe – pchają zamek do tyłu, przeładowują broń, wyrzucają łuskę,  pobierają kolejny nabój z magazynka i naciągają iglicę. Automatyka jak w małej fabryce – dlatego nazywamy je „maszyny”. Problem jest w tym, że taki skomplikowany układ ma dużo miejsc, w których coś może pójść źle. Powojenne naboje czasem są za słabe, żeby wszystko dobrze działało, a nawet jeśli nie, to szybko brudzą mechanizm i to też powoduje przycinki. W rewolwerze za to wszystko robisz sam – przed strzałem ciągniesz za kurek, który obraca bęben i po zwolnieniu odpala nabój. Wychodzi na to, że typowemu rewolwerowi bliżej jest do starego, ręcznie przeładowanego Springfielda niż do Glocka. Oczywiście w naszych czasach nie ma mowy już o odciąganiu kurka przed każdym strzałem. To znaczy owszem, możesz to robić jak ci zależy na celności, ale nie musisz. Dzisiaj królują samowzwody, w których bębenek jest obracany, a kurek napinany podczas naciśnięcia spustu. Niektórzy marudzą, że przez to trzeba dość mocno ten spust wdusić i trudno jest dynamicznie strzelać, ale ja wiem jedno. Spust naciska się ciężko – dzięki temu broń sama z siebie nigdy nie wypali, nie muszę się bawić z żadnym zasranym bezpiecznikiem i wiem, że w razie zagrożenia szybciej dobędę i wystrzelę z mojego Dan Wessona, niż ty zrobisz to z jakimkolwiek pistoletem. Nawet jeżeli będzie miał kulę w komorze i mechanizm DA – to kwestia chwytności nieosiągalnej dla magazynkowców. Poza tym na pewno są bardziej przyjazne użytkownikowi – trudniej jest samemu sobie zrobić krzywdę, nauka obsługi będzie krótka i prosta (nie trzeba trenować odruchów odbezpieczania i przeładowania przed pierwszym strzałem), a czyszczenie to banał. Broń dzięki swojej prostocie służy długo i bezobsługowo, równie dobrze albo i lepiej niż jakikolwiek pistolet. Ciągle jest gotowa do akcji, a szybkie dobycie i wystrzelenie może nieraz uratować ci życie. Gorzej, jeżeli planujesz większą bitwę. Ale wtedy może lepiej by było sięgnąć po karabin maszynowy, co? Nie wspominałem ci o jeszcze jednej ślicznej cesze. Amunicja. Standard to .357 i .44 Magnum – rana wlotowa na przeszło dziesięć milimetrów, wylotowej nie przykryjesz nawet oryginalnym dziesięciogalonowym kapeluszem. Pistoletowej 9mm para i .45 ACP nawet nie ma co porównywać. Odpadają w przedbiegach.

 

i widzisz, to kolejna zaleta rewolwerów. Pistolet jaki kupisz, taki masz, za wiele z nim nie zrobisz. Kosmetyczne zmiany, przemalowanie, czasem nawet grawerka. Ale lekka, żeby przypadkiem nie osłabić konstrukcji. A z sześciostrzałowcem? O, stary, wolna amerykanka, hamuje cię tylko twoja własna wyobraźnia. Chcesz dopasowaną do twojej dłoni rękojeść z masy perłowej? Nie ma problemu, znam fachmana co ci to machnie w parę godzin. Goła baba na całą długość lufy? Sąsiad jest grawerem z zamiłowania. Wolisz blond, rudą czy brunetkę? Z rewolwerami jest tak, że może i produkcja części jest pracochłonna, ale nie wymaga żadnych skomplikowanych maszyn. Co do samodzielnego grzebania, odradzam. Nie ma po co, to po pierwsze, a po drugie jak rozkręcisz mechanizm spustowy, możesz potem go nie poskładać do kupy. Daj obejrzeć raz na jakiś czas komuś, kto się zna na rzeczy i wystarczy.

 

PARE SŁÓW NA KONIEC.

Rewolwer to nie jest broń dla każdego. Żaden goguś go sobie nie przypasze, nie trafi też do kabur typowych townies. Może i nie przyda się ochroniarzowi, może żołnierz US Army też wybierze coś innego, ale do cholery! W Zasranych Stanach jest cała masa normalnych ludzi, którzy nie uczestniczą co dzień w ofensywach na Molocha! Spece, złomiarze, traperzy, łowcy, lekarze, kurierzy, fizole, zwykli ludzie – wszyscy ci, którym broń służy do samoobrony, a zabijania nie praktykują w celach zarobkowych. Nie masz przecież lepszej broni dla podróżnika – klamka, która nigdy cię nie zwiedzie, nie zaszkodzi jej kurz ani trudy podróży i będzie w stanie wystrzelić nawet najlichszy nabój, jaki znajdziesz. Jeżeli to dla ciebie wciąż za mało… to wypieprzaj na północ, cholerny Yankee!

 

ZACINANIE SIE REWOLWERÓW.

 

 Nie wiem, co za czub wymyślił, żeby zacinki rewolwerów stawiać na jednej półce z automatami. Bzdura, tu po prostu nie ma co się popsuć. Albo wszystko działa dobrze, albo masz cholernego pecha i pęka ci iglica, łamie się pałąk bębna, albo wyjątkowo koślawy pocisk rozdyma lufę.

1 – Fałszywy alarm. Nic się nie stało. Spust stawił dużo większy opór niż zwykle, ale odciągnąłeś kurek kciukiem i się odblokowało. To pewnie jakieś ziarnko piasku, czy coś. Zajęło ci to jeden segment więcej, ale strzał w końcu padł.

2- Nacisnąłeś spust, strzał nie padł. Nabój nie wypalił, czas zmienić rusznikarza, stary chyba za często zagląda do butelki. Możesz strzelać dalej.

3 – No, stary, masz problem. Może rama się złamała, może rozerwało lufę, albo bębenek potoczył ci się pod stopy. Może po prostu mechanizm spustowy zrobił trzask i zamiast rewolweru została ci grzechotka. Idź z tym do rusznikarza albo poszukaj nowej broni…

 

 

AMUNICJA REWOLWEROWA.

 

 Naboje rewolwerowe to wielkie bydlaki o wystającej u spodu kryzie, których nie da się pomylić z maleńkim pistoletowym szajsem. Skuteczne jak sam skurwysyn, do tego dość łatwe w elaboracji. Nie trzeba się bawić w aptekarską precyzję, twój rewolwer nie będzie robił problemów, jak dosypiesz trochę za dużo albo trochę za mało mieszanki. Zrobisz to sam, o ile jesteś trochę bystrzejszy od swojego konia.

I na koniec najfajniejsza cecha. Rewolwer strzela KAŻDYM pociskiem, jaki sobie wymarzysz. FMJ, JHP, JSP, AP, Snakeshot, Wadcutter, Hydrashock, ołowiana kula własnego odlewu, czy potężny Glaser – dla niego nie robi to żadnej różnicy.

 

 .357 Magnum

Podstawowy nabój rewolwerowy, osiągami porównywalny do .45 ACP. Już jedno trafienie z łatwością powali człowieka, dlatego jest u nas taki popularny. Murzyn może wymagać poprawki. Co ciekawe, z rewolweru o tym kalibrze można także strzelać ze starych naboi

 

.38 Special,

które jednak są dużo słabsze i ledwo dorównują amunicji 9mm para. Jednak nie pomylcie się i nie zapakujcie .357 do trzydziestki ósemki, bo wam może gnata rozerwać. To działa tylko w jedną stronę.

 

.44 Magnum

Wyższa liga, wyższe osiągi, czarnuch pada po pierwszym strzale. Przed wojną dopuszczono go do polowań na wszystkie zwierzęta występujące w Stanach, wliczając w to grizzly. Dzisiaj się nam nasi milusińscy trochę zmutowali, ale nabój nadal wiele potrafi. Jeżeli w tym sezonie na twoim rancho zamiast chwastów wyrosły mutanty, wiesz po co sięgnąć. Podobnie jak .357, Magnum .44 powstało przez wzmocnienie i napełnienie nowoczesną mieszanką łuski starszego czarno-prochowego naboju – przez co do broni .44 Magnum można ładować amunicję .44 Special. I też działa to tylko w jedną stronę.

 

.454 Casull

Szczyt możliwości broni krótkiej. Murzyn z miejsca ginie, często razem z koniem, którego właśnie kradł. Najsilniejszy nabój do broni krótkiej ever. Nawet .50 AE wymięka. Aha, pewnie będziesz cholernie zaskoczony jak ci powiem, że pasują do niego też naboje .45 Long Colt i że działa to tylko w jedną stronę.

 

.500 S&W Magnum

Nabój opracowany w lutym 2003r. do największych rewolwerów z ramą „X” z myślą o możliwości polowania na wszystkie zwierzęta łowne w Ameryce Północnej. Ekstremalnie wielki i mocny, energia pocisku dla niektórych producentów sięga ponad 3.300J (dla porównania popularny pocisk 9mm luger posiada energię ok. 500J.). Powiedzieć ze to armata to nic nie powiedzieć….

Rewolwery w tym kalibrze są z 5- komorowym bębenkiem, z racji na wielkie ciśnienia jakie występują w komorze nabojowej.

 

Dla zobrazowania zdjęcie naboju w kalibrze .44 magnum i .500S&W Magnum:

200px-44-500comp 

 

LUFY W REWOLWERACH.

Jak pewnie zdążyłeś zauważyć, większość rewolwerów spotkać można w wielu wersjach, o różnych długościach lufy. Ale co to niby za różnica, 5 cm w jedną czy drugą stronę wiele nie zmieni, nie? Gówno! Oczywiście, że zmieni. Siadaj i słuchaj!

2-½” i 3″ – Najkrótsze rewolwery na rynku. Podobne do buldoga, rozumiesz, zwaliste ciało i krótki pysk. Dostosowane do codziennego, czasem skrytego noszenia, więc wyposażano je w ułatwiacze życia, jak spiłowanie wszystkich kantów, które mogłyby zahaczać przy wyjmowaniu z kieszeni, rama z ultralekkich materiałów albo specjalny mechanizm spustowy DAO, bez zewnętrznego kurka. Efekt końcowy jest równie groźny dla celu jak i dla strzelca – kopie niczym muł, w nocy długa na niespełna sześć i pół centymetra lufa zieje płomieniami jak moja stara z peemesem, a podrzut jest taki, że można zęby stracić. Broń z taką lufą zyskuje cechy: Poręczna, Krótki zasięg (20 m).

4″ – Typowa, rozsądnej długości lufa. Uniwersalna – zapewnia niezłą celność i dobrze rozpędza nabój, wyważa broń, a jeżeli masz odpowiednią kaburę, to będzie równie wygodna w codziennym noszeniu co 2-½”.

5″ – Pierwsza z dłuższych sztuk, kompromis między czwórką, a szóstką. Odrobinę lepsze osiągi niż ta pierwsza, poręczniejsza niż druga.

6″ – Precyzyjna, długa lufa. Rewolwer z nią wygląda naprawdę świetnie, a zwiększona masa broni owocuje wygodniejszym i pewniejszym prowadzeniem ognia. Rewolwer zyskuje cechy: Nieporęczny, Celny.

8″ i więcej – Kupując gnata z taką lufą, stajemy na tej cienkiej granicy, dzielącej broń krótką od artylerii. Taki rewolwer to już właściwie małe działko, którym niełatwo się posłużyć. Diablo celny, diablo skuteczny. Jeżeli dorobić mu jakąś kolbę albo strzelając opierać na czymś lufę, można korzystać z tabel dla pistoletu maszynowego, lecz wtedy tracimy cechę bardzo celny. Reguły specjalne: Nieporęczny, Dobywanie trwa całą turę, Bardzo celny.

 

        Skoro jesteśmy w temacie luf, to zacznijmy od nowatorskiego i ciekawego spojrzenia na ich konstruowanie. Firma Dan Wesson, nazwana tak na cześć jej fundatora, wnuka jednego z założycieli słynnego Smith & Wesson, powstała w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Daniel Wesson, zniechęcony przejęciem rodzinnej S&W przez brazylijski koncern Bangor Punta (teraz znany jako Taurus), postanowił uruchomić swoją własną fabrykę broni i razem z Karlem Lewisem opracował nowy rewolwer, wyposażony w rewolucyjny system szybkowymiennych luf. Od tego czasu wiodło im się różnie, lepiej lub gorzej, ale ważne jest jedno – sprzedawany przez nich model na stałe zapisał się w historii broni strzeleckiej. W praktycznie wszystkich sześciostrzałowcach jakie widziałem, lufa osadzona jest na stałe. Zależnie od marki, wtłaczają ją, czopują albo lutują do ramy – jak by tego nie zrobili, wymiana jest praktycznie niemożliwa, nawet w dobrze wyposażonej rusznikarni. Natomiast w rewolwerach Dan Wessona zastosowano nową i ciekawą metodę osadzenia lufy: to, co bierzemy za nią, jest tak naprawdę tylko osłoną, właściwa lufa siedzi wewnątrz. rewolwery 4 To cienka rurka, gwintowana na obu końcach, którą najpierw wkręcamy w ramę rewolweru, potem nakładamy osłonę i dokrę- camy specjalną nakrętką, dociskając tym samym sztywno osłonę do korpusu rewolweru. Cały proces trwa może trzy minuty, a potrzeba do tego tylko jednego klucza i cienkiej blaszki dystansującej. Firma produkowała duże ilości zestawów konwersyjnych z lufą i osłoną o długościach najczęściej dwóch, czterech, sześciu i ośmiu cali oraz w rożnych kalibrach. System ten nie tylko umożliwi nam dostosowanie długość broni do aktualnych potrzeb, ale także zapewni niesamowitą celność – lufa poprzez przykręcenie do ramy, a także do końca osłony jest napięta jak struna, za każdym razem drgając w ten sam sposób. Dzięki temu rewolwery Dan Wessona szybko zaczęły wygrywać wszystkie konkursy strzeleckie, ustępując tylko jednostrzałowym pistoletom wyczynowym na amunicję karabinową. Niestety system ma pewną wadę – z czasem lufa może się luzować, prowadząc nawet do groźnych sytuacji, jednak jeżeli raz na kwartał sprawdzimy specjalną blaszką, jak lufa przylega do bębenka i ewentualnie ją dokręcimy, problem zniknie. Kolejną ciekawostką jest nowy mechanizm spustowy, który nie dość, że lekko się naciska, to jeszcze nie jest oparty o tkwiącą w rękojeści długą sprężynę (jak w innych rewolwerach). Co to oznacza? Że praktycznie nic nas nie ogranicza jeżeli chodzi o kształtowanie rękojeści. Dowolny rozmiar, dowolny kształt, jeżeli zechcesz, możesz nawet zastąpić rękojeść normalną kolbą i po dokręceniu najdłuższej lufy otrzymasz świetny, sześciostrzałowy karabinek na mocną i łatwo dostępną amunicję.”

 

 colt python

Colt Python .357

S&w586

Smith&Wesson mod. 586 .357

 e0b65169d2dab25fd0673f8f235981b3

Smith &Wesson mod. .500

 800px-Tom_500_nightfiring

S&W  model 500 w akcji……

 

 

Opracował: P.B.

 

 

Dodaj komentarz